"Piekło być może skute z lodu jest"
Przekraczając bramę z początku nic nie widziałam, nie słyszałam. Tak jak to opisywał Trilitos. Wrzeszczałam, choć nie wiedziałam czy na pewno to robiłam. Płakałam, choć nie czułam łez, wzywałam żywioły, choć nie mogłam. Dopiero po pięciu minutach (co zupełnie mogło znaczyć dużo krócej) zaczęłam odzyskiwać zmysły. Poczułam, że opieram się o wyrzeźbioną, okrytą szatą Śmierci i Mgły klatkę piersiową Trilitosa. Wtuliłam się w nią, przez chwilę nic nie mówiąc.
- To było straszne - wyszeptałam. - Już myślałam, że stanie się to, co mówiłeś. Że oszaleję.
- To było normalne, przyzwyczaisz się. Tutaj będziemy trenować poruszanie się Mgłą.
- Dobrze - dopiero kiedy oderwałam głowę od jego torsu i rozejrzałam się wokoło, zaniemówiłam po całości. Wszystko powoli zaczęło się składać w mojej głowie. Byliśmy w wielkim tunelu, gdzie wszędzie kłębiła się gęsta Mgła, skrawki różnych dusz szamotały chcąc wydostać się na zewnątrz, z góry zwisały czarne jak heban liny, kolce i łańcuchy. Gdzieś w oddali widziałam słaby blask, zapewne wyjście z tej komory. Trilitos pomógł mi wstać i ruszyliśmy w kierunku tego światła.
- Czy to wejście do "wyższego poziomu"? - zapytałam.
- Tak. To jest wejście do mojego hm. Jakby to nazwać. Przedpokoju? Jedno z najdłuższych pomieszczeń.
- Można dostać się do Chuspusu innymi wrotami?
- Te wrota są tylko jedne. Nieustannie przemieszczają się. Emanują silną energią, choć jest ona mało wyczuwalna - pokiwałam głową. Byliśmy coraz bliżej naszego celu. Pomyślałam: niech świetlisty ogień buchnie z mych palców. Tak się stało, choć wiele to nie pomogło. Wszystko pochłaniała tutaj ciemność. Przez twarz mojego Anioła przebiegł tylko wyraz lekkiego zdziwienia i zażenowania. Wkurza mnie to, że tak się wywyższa. Żyje pare tysiącleci więcej ode mnie, ale musi uszanować, że ja jestem tutaj tylko 17 lat i niewiele wiem.
- Twoja dusza nie ma tylko 17 lat - powiedział, jakby czytał mi w myślach.
- Tak? A to niby od kiedy?
- Dowiesz się w swoim czasie. Posiadasz o wiele więcej informacji niż myślisz. Pewnego dnia znajdziesz sposób, aby je odzyskać - po tym nie wiele rozmawialiśmy. Te słowa wzbudziły we mnie niepokój. On zna jakąś ważną informacje. Może to by pomogło mi przezwyciężyć Przepowiednię Szamanów. Zajęłam się oglądaniem Podziemia. Połyskujące jak obsydian podłoże zdawało się ciągnąć w nieskończoność. Co jakiś czas widziałam smoliste, czarne świetliki. To miejsce jest niewątpliwie mroczne, ale też ma swój dziwny urok. I pomyśleć, że gdzieś pod moimi stopami może być Piekło. Nagle moje myśli zboczyły na inny tor.
- Muszę skontaktować się z rodzicami - cicho wymruczałam sama do siebie.
- Nie - zatrzymałam się, gdy to powiedział.
- Jak to nie?
- To niebezpieczne.
- Nie rozkazujesz mi, Trilitosie - poszłam dalej. Instynktownie wiedziałam którędy. Nie słyszałam żadnych kroków. Trudno. Musi wiedzieć gdzie też leży jego miejsce. Vice versa, on mi powie o co chodzi z moją duszą, ja zacznę się bardziej słuchać.
***Trilitos***
- Nie rozkazujesz mi, Trilitosie - po tym ruszyła dalej. Młode kobiety, chcą być niezależne nie zdając sobie sprawy z zagrożeń czyhających na nie za każdym rogiem. Później będę musiał ją ratować. Takie życie. Zwinnie poruszała się jak na pierwszy raz w podziemiu. Bez wątpienia jej dusza wykorzystywała starodawne informacje. Za każdym razem zadziwia mnie coraz bardziej. Zmienia moje życie jak w kalejdoskopie. Doszliśmy do rozdroża. Skręciła w lewo. Prawidłowo.
- Nie tu - powiedziałem uśmiechając się. Nie zmieniła kierunku. Bystra dziewczyna.
- Nie rób sobie ze mnie żartów. Nie jestem głupia.
- Nie jesteś, nie jesteś - rozweseliłem się. Całą komorę pokrywały korzenie. Przeskakując przez nie jej włosy co rusz rozlewały się kaskadą po plecach. Non stop nuciła słodkie melodie powodując, że kwiaty Chuspusu wyrastały wokół jej stóp. Gdyby tylko chciała, mogłaby mieć cały świat u swoich stóp - pomyślałem.
- Nie tu - powiedziałem uśmiechając się. Nie zmieniła kierunku. Bystra dziewczyna.
- Nie rób sobie ze mnie żartów. Nie jestem głupia.
- Nie jesteś, nie jesteś - rozweseliłem się. Całą komorę pokrywały korzenie. Przeskakując przez nie jej włosy co rusz rozlewały się kaskadą po plecach. Non stop nuciła słodkie melodie powodując, że kwiaty Chuspusu wyrastały wokół jej stóp. Gdyby tylko chciała, mogłaby mieć cały świat u swoich stóp - pomyślałem.
***Raylin***
Doszliśmy do już czwartego rozdroża w "przedpokoju". Poczułam tutaj ogromny chłód. Po moim ciele przeszła gęsia skórka. To miejsce nie było jednym z najprzyjemniejszych. Wiedziałam, że pod moimi stopami kryje się coś złego, nadzwyczajnego. To zapewne Piekło. Ale czy ono jest skute z lodu? Nie przypuszczałabym.
- To najcieńsza granica pomiędzy Podziemiem a Otchłanią Kar, prawda? - zapytałam. Pokiwał głową na "nie".
- To nic w porównaniu z niższymi punktami Podziemia. Tam czuć wszystko bardziej - nic na to nie powiedziałam. Wiedziałam, że jedno z wyjść prowadzi coraz niżej do Piekła. Ciągnęło mnie tam, magnetyzowało. Już chciałam ruszyć w tym kierunku ale mój rozum mnie pohamował. Skręciłam w prawo.
- To już niedaleko. Gdybyś umiała poruszać się mgłą, byłoby szybciej. A tego wkrótce się nauczysz, Raylin.
Rozdział ciekawy, ale taki długi odstęp czasu miałam między rozdziałami, że nie pamiętam co się wcześniej działo :/. No nic, jakoś dam rade. I nie, to nie twoja wina, byłam nieobecna 2 miesiące.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, czekam na next i zapraszam do siebie,
Q.
http//runicalblade-trilogy.blogspot.pl/