- Kto tam?! - zapytałam oburzona.
- Trilitos.
- Daj mi spokój chociaż na te durne 2 godziny! - cisza i szelest wiatru spod drzwi. Uff. Gdyby wszedł prędzej bym się rozpłakała. Albo go pobiła, eh. Zasiadłam obok łóżka ponownie startując z liczeniem od nowa. Raz... Dwa... Trzy... Cztery... Pięć... Sześć... Siedem... ktoś znów się dobijał do mojego pokoju. Zaraz tutaj wybuchnę!
- Czego Trilitosie?!
- To ja, Megan. Wyłaź szybko! - otworzyłam drzwi a przyjaciółka wyrwała mnie z nich. - Idziemy!
- Ale gdzie?!
***
- Nie wiem jak wam pomóc. Zatem znikam. Pewnie druga przepowiednia to tylko wiersz układany przez Zmyłków. Miło było oderwać się od mojej szarej rzeczywistości, młodzi Obrońcy - stałam jak mur w beton. On odchodzi. On odchodzi. On chce odejść, on nie może odejść. On ma być tutaj, przy mnie i Drużynie Dobra.
- Nie! - krzyknęłam donośnie.
- Czy chcesz prosić o ostatnie życzenie, bogini?
- Nie! Nie i jeszcze raz nie! Chcesz znów stracić uczucia? - wstrząsnęło nim.
- Raylin... to już nie ma znaczenia, Boska Córko.
- Kłamiesz. Bezczelnie kłamiesz. To ma znaczenie, dla mnie to też ma znaczenie. Znów pochłonie Ciebie ciemność i wyzionie uczucia z serca. Chcesz tego? - brak odpowiedzi. - Zapytałam się: Chcesz tego, czy nie?!
- O czym ty wyga... - Clare przerwał Trilitos.
- Nie. Ale muszę odejść - poczułam się w pewnym momencie silna, taka jak on. Moje oczy wyglądały spokojnie jak ocean, ale cała byłam otoczona prześwitującym wirem z ognia.
- Spalisz się, Raylin! Uciekaj! - krzyczał Andrew.
- Nie spalę się. Wielbię ogień, wielbię wodę, wielbię ziemię i wielbię wiatr. A one wielbią mnie również - powiedziałam potężnym głosem. - Nie możesz odejść, Trilitosie. Twoim przeznaczeniem jest zostać wraz z nami - tutaj. Bądź rozsądny, Aniele. Uczucia to największy dar jaki dostaliśmy od bogów. Musisz też być wyrozumiały dla moich humorów. Miałam prawo być zła - milczał dłuższą chwilę, patrząc się w podłogę. Przestałam być otaczana przez żywioły. Stałam się znów małą, "nie groźną" Raylin. Podniósł głowę.
- Jeśli taka jest moja wola, Bogini, to jednak pozostaję tutaj. Niestety niechętnie. Będę często opuszczał wasze schronienie musząc pomóc zagubionym duszom. - uśmiechnęłam się.
- Pojawisz się za 15 minut w moim pokoju.
- Jak ona potrafi tak manipulować facetami? - usłyszałam szepty Andrew'a i Calvina. Zwróciłam wzrok na nich.
- Lata praktyki - popędziłam w stronę pokojów słysząc rozmowy innych. Głównie o mnie i Śmierci...
***
Przyglądałam się mu badawczo. Stał prosto jak rura w klubie striptizowym. Było niezręcznie, bardzo niezręcznie. Położyłam dłonie na jego barkach. Drgnął.
- Czy ty się mnie boisz?
- Nie, jaśnie Bogini.
- Nie nazywaj mnie tak! Nie jestem nią, i nie będę.
- Więc mam nazywać Ciebie Ognistą Baletnicą? - skrzywiłam się. - Twoja sukienka wirowała jak baletnica w płomieniach.
- Czy nie może być pomiędzy nami normalnie?
- Podejrzewam, iż nie - podniosłam się na palcach, odciągnęłam jego kaptur i złożyłam pocałunek na ciemnym poliku Trilitosa.
- W takim razie zgoda. Przepowiednia się spełni, i tyle. Nie musisz się mnie obawiać.
- Wiesz o przepowiedni?
- Jakbym nie mogła?
- Przepraszam, zabłąkana dusza wzywa... - i zniknął. Zawsze sobie wyobrażałam Śmierć jako staruszka, jednak widać, że Kruel nie szczędzi piękna dla jego wysłanników. A co jeśli będzie mu przeszkadzać moja głupota i niewiedza? Za dużo myślę. Stanowczo za dużo. Związałam włosy w pompon i przebrałam się w strój bojowy. Czas na rozładowanie emocji. W przeciągu 3 minut znalazłam się pod drzwiami od sali treningowej. Pchnęłam je mocno. Zobaczyłam Megan rzucającą nożami. Cała zapłakana i wściekła. Zamknęłam cicho wejście.
- Co się stało?
- Nic, Rayluś. Możesz iść, naprawdę - uśmiechnęła się niby wesoło a jednak smutno.
- Mów.
- Powiedziałam Calvinowi, że go kocham a on odszedł bez słowa! Nic nie powiedział! Nic! - krzyczała wbijając kastet w pierś kukły. Spojrzałam na nią ze współczuciem.
- Meg, nie możesz mu przede wszystkim pokazać, że to Ciebie "upokorzyło". Pokaż mu, kto tu rządzi, nie?
- To nie ma nic do tego. To nie ma sensu - wydukała.
- Ma. Zobaczysz. Stosuj się do moich zasad a wygrasz, mówię Ci. Znam się na chłopakach bardzo dobrze - zaśmiałam się podchodząc i przytulając Megan.
- Możemy spróbować, ale to jest ciężkie.
- Nie jest. Spróbuj pomyśleć o nim jak o zdrajcy, nie o kimś kto złamał Ci serce. Patrz z pogardą i wyniosłością. Samo ostre spojrzenie go przełamie. Myślę, że nie jest typem faceta co zna się na damskich gierkach - obydwie zachichotałyśmy. Sięgnęłam po łuk i zastosowałam się do rad Trilitosa. Na samo wspomnienie tego rumieńce wstąpiły na moje blade poliki. Strzelałam z każdej możliwej odległości. Czasami nie trafiałam w sam środek, ale to nic. Jeszcze najlepsza nie jestem. Do sali wkroczyli Calvin i Andrew. Gdy Meg obróciła się, posłała blondynowi pełne pogardy spojrzenie a potem puściła mi oczko. Przestawiłam manekiny tak aby otaczały mnie i moją przyjaciółkę.
- Posłuchaj, stań plecami do mnie. Zrób wysoko salto nade mną i zetnij cztery głowy na raz. Tak dla popisu przed Calvinkiem. Ja wtedy zrobię fikołek do tyłu pod Tobą i zetnę nogi dwójce i ósemce - wyszeptałam.
- Ja nie wiem czy dam radę...
- Dasz. Poradzisz sobie - stanęłyśmy plecami do siebie. Odliczyłyśmy do 3. Megan zrobiła bardzo wysokie salto a ja zgrabny fikołek podcinając manekiny. Meg ścinając 4 głowy wylądowała na chwiejnych nogach. Aby się utrzymać wyskoczyła do góry świdrując powietrze i zwalając dwie ostatnie postacie. Andrew i Calvin stali jak wryci. Przybiłyśmy sobie piątkę i sprzątnęłyśmy świstki materiału po manekinach. Wyszłyśmy dumne z sali.
- Przepraszam, zabłąkana dusza wzywa... - i zniknął. Zawsze sobie wyobrażałam Śmierć jako staruszka, jednak widać, że Kruel nie szczędzi piękna dla jego wysłanników. A co jeśli będzie mu przeszkadzać moja głupota i niewiedza? Za dużo myślę. Stanowczo za dużo. Związałam włosy w pompon i przebrałam się w strój bojowy. Czas na rozładowanie emocji. W przeciągu 3 minut znalazłam się pod drzwiami od sali treningowej. Pchnęłam je mocno. Zobaczyłam Megan rzucającą nożami. Cała zapłakana i wściekła. Zamknęłam cicho wejście.
- Co się stało?
- Nic, Rayluś. Możesz iść, naprawdę - uśmiechnęła się niby wesoło a jednak smutno.
- Mów.
- Powiedziałam Calvinowi, że go kocham a on odszedł bez słowa! Nic nie powiedział! Nic! - krzyczała wbijając kastet w pierś kukły. Spojrzałam na nią ze współczuciem.
- Meg, nie możesz mu przede wszystkim pokazać, że to Ciebie "upokorzyło". Pokaż mu, kto tu rządzi, nie?
- To nie ma nic do tego. To nie ma sensu - wydukała.
- Ma. Zobaczysz. Stosuj się do moich zasad a wygrasz, mówię Ci. Znam się na chłopakach bardzo dobrze - zaśmiałam się podchodząc i przytulając Megan.
- Możemy spróbować, ale to jest ciężkie.
- Nie jest. Spróbuj pomyśleć o nim jak o zdrajcy, nie o kimś kto złamał Ci serce. Patrz z pogardą i wyniosłością. Samo ostre spojrzenie go przełamie. Myślę, że nie jest typem faceta co zna się na damskich gierkach - obydwie zachichotałyśmy. Sięgnęłam po łuk i zastosowałam się do rad Trilitosa. Na samo wspomnienie tego rumieńce wstąpiły na moje blade poliki. Strzelałam z każdej możliwej odległości. Czasami nie trafiałam w sam środek, ale to nic. Jeszcze najlepsza nie jestem. Do sali wkroczyli Calvin i Andrew. Gdy Meg obróciła się, posłała blondynowi pełne pogardy spojrzenie a potem puściła mi oczko. Przestawiłam manekiny tak aby otaczały mnie i moją przyjaciółkę.
- Posłuchaj, stań plecami do mnie. Zrób wysoko salto nade mną i zetnij cztery głowy na raz. Tak dla popisu przed Calvinkiem. Ja wtedy zrobię fikołek do tyłu pod Tobą i zetnę nogi dwójce i ósemce - wyszeptałam.
- Ja nie wiem czy dam radę...
- Dasz. Poradzisz sobie - stanęłyśmy plecami do siebie. Odliczyłyśmy do 3. Megan zrobiła bardzo wysokie salto a ja zgrabny fikołek podcinając manekiny. Meg ścinając 4 głowy wylądowała na chwiejnych nogach. Aby się utrzymać wyskoczyła do góry świdrując powietrze i zwalając dwie ostatnie postacie. Andrew i Calvin stali jak wryci. Przybiłyśmy sobie piątkę i sprzątnęłyśmy świstki materiału po manekinach. Wyszłyśmy dumne z sali.
***
Wtuliłam się w drewniany fotel na balkonie podziwiając ogromny krajobraz lasu. Gdzieś w oddali otwierała się wyrwa, wciągająca świecące na złoto lub niebiesko dusze. Czyli tam on jest, ahaaa - pomyślałam. Jednak mnie nie okłamał. Zacisnęłam dłonie na barierce. Migrena świdrowała moją głowę.
- Już od dawna nie wiem, co to znaczy ból głowy. Taka bolesna drobnostka, a jednak za nią trochę tęsknię - pojawił się po drugiej stronie balkonu. Nie odwracając głowy mówiłam:
- Chyba za dużą ilością rzeczy tęsknisz. Ja powinnam przestać zwracać uwagę na przeszłość. Trzeba nauczyć się żyć teraźniejszością. Podejrzewam, że tak jest łatwiej. A jakie jest twoje zdanie, Trilitosie?
- Takie samo, jak Twoje. Nie dane jest nam się zamartwiać złymi wspomnieniami - podszedł bezszelestnie łapiąc moją dotychczas ściskającą oparcie rękę. Spojrzałam niepewnie. Rozluźniłam się po minucie. Trwała cisza, na szczęście przyjemna, nie krępująca. Musnął mój nadgarstek i puścił dłoń. Spojrzałam na niego. Dalej gdzieś była ta mała przepaść pomiędzy nami. To wszystko jest takie dziwne.
- Czasami mam tak wielką ochotę, aby się na Ciebie rzucić. Ale tak nie można, to niestosowne. To wszystko jest dla mnie nowe, Raylin.
- Ja zaś czasami mam ochotę wrzucić Ciebie do gara z wrzątkiem i zrobić śmiercionośną zupę - wymamrotałam. - Albo zatrzymać przy sobie na zawsze, jak pieska. Niestety, to i to odpada. Więc zostaje jak zostaje - zaśmiałam się.
- Śmiercionośna zupa? Chyba da się coś takiego zrobić - znów wyczułam na sobie jego uśmiech. Jak 2 dnia spędzonego z Obrońcami. W moich oczach zatańczyły iskierki ognia. Wstałam i przytuliłam Trilitosa. Dłuższy czas zostaliśmy w objęciach oblani blaskiem księżyca...
EDIT:
Proszę o komentarze dotyczące mojego opowiadania, czy jest ok czy nie. Wszelaką krytykę przyjmuję na klatę! :D Wesołej resztki przerwy świątecznej (o ile jeszcze nie poszliście do szkoły :>) <3
EDIT:
Proszę o komentarze dotyczące mojego opowiadania, czy jest ok czy nie. Wszelaką krytykę przyjmuję na klatę! :D Wesołej resztki przerwy świątecznej (o ile jeszcze nie poszliście do szkoły :>) <3
Moim zdaniem ;) akcja trochę za szybko się rozkręca. Dowiedziałabym się więcej o pochodzeniu Raylin i fajnie byłoby zobaczyć stosunki między Raylin, a Drużyną Dobra :) Ogólnie bardzo miło i przyjemnie się czyta. Fajnie piszesz, a błędów nie zauważyłam :) Weny <3
OdpowiedzUsuńPodobalo mi sie :) Ciekawe, jak dalej potoczy sie zazylosc Raylin i Trilitosa.
OdpowiedzUsuńDobra scena treningow, mozna bylo sie serio wczuc w sytuacje :)
Wedlug mnie bardzo ladnie opisujesz uczucia Raylin, oby tak dalej!